sobota, 30 listopada 2013

Show, basketball & Thanksgiving.

Przedstawienie, w którym brałam udział nosiło nazwę : "How to succed high school without really trying".  :>
Chodziło w nim głownie o to, że dawaliśmy widzom wskazówki jak sprytnie przetrwać w szkole. W większości przypadków było to przedstawione w śmieszny sposób. :D
Nie było to przedstawienie tylko dla szkoły. Każdy mógł na nie przyjść.
Wystawialiśmy je w czwartek, piątek i sobotę od 19. (21-23.11). Tydzień wcześniej mieliśmy codziennie próby po szkole do około 17, a w ostatnie dni przed premierą spotykaliśmy się codziennie o 18. Pominę fakt, że najgorzej nam szło na próbach w ostatnim tygodniu:
-to w końcu kogo teraz kolej? kto ma tą linijkę? .. o, ja? okej, nieważne.. - hahaha
Było strasznie dużo zabawy na próbach i za kulisami! :D Na szczęście to co tam się działo, zostanie tam .. :D
Poszło nam bardzo dobrze. I jestem dumna z siebie i całej reszty. ^^

Koszykówka.
Zaczął się "sezon sportów zimowych", co za tym idzie- koszykówka. Ja jak zwykle lekko spóźniona dołączyłam do drużyny. Jestem w JV2. Jest nas ze mną 13. Mamy 2 albo 3 drużyny, nie jestem pewna, ale jestem bliższa tej pierwszej opcji. Oczywiście chodzi mi o dziewczyny, bo z chłopakami to inna bajka, której nie znam.
Tutaj naprawdę "przykładają" się do sportu i traktują go poważnie. To nie to co jakieś dodatkowe zajęcia sportowe w PL raz na tydzień.
Tutaj mam treningi codziennie, 1.5 godziny. Tak codziennie. Mamy tak jakby dwa tygodnie. Tzn. w pierwszym tygodniu mamy treningi od razu po szkole do 17.00 na sali w szkole podstawowej po drugiej stronie ulicy- mały kawałek do przejścia. W drugim- w naszej szkole od 19 do 20.30. I tak do lutego.
W tym tygodniu ze względu na święto dziękczynienia w szkole byliśmy tylko 3 dni. A z racji, że pierwszy mecz w przyszłym tygodniu dodatkowy trening mamy w niedzielę o 18.

Thanksgiving.
Czysto amerykańskie święto.
Nie mam za dużo do powiedzenia na ten temat.
Pojechałyśmy do Albany do kuzyna Bonnie. Poznałam kolejne osoby, które z pewnością wypadałoby zapamiętać i przypomnieć sobie o kogo chodzi, gdy ktoś kogoś wspomni z imienia w przyszłości. ;p
Było nas 17 osób. I bawiłam się dobrze-leniwie.
A co robiliśmy? Nie wiele. Około 16 zaczęliśmy jeść:  indyk-oczywiście (ale nie cały, tylko w plastrach), ziemniaki, słodkie ziemniaki, szynka, warzywa, sałatka ziemniaczana-prawie taka jak nasza ^^, sałatka owocowa. I inne. Spróbowałam też jakiegoś dziwnego napoju, którego smaku nie potrafię określić- wyglądał jak mleko, w nazwie miało "jajko", a smakowało, przynajmniej dla mnie- okropnie. Ble!
 Później włączyliśmy filmy, głównie animowane, ale bez gwiezdnych wojen się nie obyło ;) (oni tu naprawdę je uwielbiają). Część oglądała, część (w tym ja!) grała w uno. Później deser czyli ciasto dyniowe. I nic więcej. Granie, gadanie, jedzenie, film. W wielu domach ogląda się też football w ilościach proporcjonalnych do zjedzonego jedzenia- ogromnych/zbyt dużych.
Nasz najmłodszy "uczestnik" miał 2 latka i był przezabawny. Zresztą jak jego tata- Charlie. Uwielbiam go! Cały czas żartował, wygłupiał się i fajnie z nim się rozmawiało.
Zaczął od tego, że gdy mnie zobaczył powiedział -Jordan (jego siostrzenica, ma teraz chyba jakoś 11/12 lat) jak ty wyrosłaś! O, tu jesteś, ale mnie przestraszyłaś .. <oczywiście wszystko na żarty>. Albo gdy poszłam nalać sobie picia, wracam, patrzę, a mój talerz zniknął. Rozglądam się wokół i widzę śmiejącą się twarz Charliego :D
Podobało mi się też, przy stole, jak jedliśmy, zadzwonił mu telefon. Odebrał i zaczął: "o hej, Barack, tak, tobie też najlepszego! [..] i pozdrów Michelle". Po czym rozłączył się i zakomunikował obecnym- "to był prezydent, mój znajomy, zawsze do siebie dzwonimy". :D
I jak go nie lubić? ^^ Do tej pory się zastanawiam, kto zadzwonił i usłyszał to wszystko xD

Uświadomiłam sobie dziś, że w PL mamy Andrzejki dziś, chyba sobie powróżę.. ;> 

Zdjęć nie ma ;<
Tylko ta jedna składanka, ze zdjęć z prób i przygotowań.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz