niedziela, 6 kwietnia 2014

Disneyland.

Tak, tak, miałam tą przyjemność spędzenia kilku dni w kalifornijskim Disneylandzie. :)
Było niesamowicie! <3

Odbyło się to w czasie naszej "przerwy" między semestrami. Która trwała aż 2 dni! Czyli w tym roku nie miałam czegoś takiego jak ferii zimowych :< (ale miałam wiosenne,  w połowie marca :D). 

W Disneylandzie spędziłam 5 dni. To była wycieczka ze szkoły z dodatkowymi atrakcjami. Było nas 12 osób i opiekunowie. Nasz hotel był bardzo blisko od parku. Na pieszo wychodziło około 15-20 minut. Ale nie musieliśmy chodzić. Co pół h kursowały busy. Tak jak z wielu innych hotelów. 
Sam Disneyland to nie tylko Disneyland. Na miejscu masz dwa parki. Jeden nosi nazwę (oczywiście) Disneyland Park  a drugi Disney California Adventure. Różnica? Wydaje mi się, że w pierwszym jest więcej starszych i "początkowych" rzeczy, a w DCA rzeczy z filmów animowanych. I w DCA są większe kolejki. ( nie będę opisywać dokładnie parków, tutaj można zobaczyć więcej :>). 

Kalifornia to słoneczny stan, dlatego pierwszego dnia, gdy przylecieliśmy (lecieliśmy z Portland do LA, zajęło to około 2 godzin i mieliśmy te wygodne fotele z telewizorami w każdym oparciu, więc każdy mógł oglądać co chciał) przywitało nas zamykane niebo. Było jasno, ale nie można było z aleźć niebieskiego nieba. Padało dwukrotnie około 20 w czasie naszego pobytu. Najładniej było w weekend, a specjalnie w niedziele. Tak jak powinno być. Ale nie było gorąco. Na słońcu ciepło, ale w cieniu może cię przejść dreszcz i wiatr był wciaż zimny. Ale nie oczekujmy niewiadomo czego, bo przecież byłam tam między 31 stycznia a 4 lutym, wiec w środku zimy :D. Świetne oderwanie od deszczowego, zimnego i czasami ze śniegiem Oregonu :>

Nasze bilety były biletami pięcio-dniowymi, więc mogliśmy zmieniać parki od rana do wieczora. Średnio w parkach spędziliśmy na zabawie jakieś 6-7h dziennie. I wcale nie było tego czuć i tego że cały czas chodzisz tam i spowrotem. Chodziliśmy duuuużo i szybko. Wiec to wyglądało tak: chodzenie, czekanie (w kolejce, tam jest multum ludzi codziennie), czekanie, czekanie, przejażdżka i od nowa :D

Poza tym mieliśmy dwa dni dwu-godzinne warsztaty w parku. Lekcje w Disneylandzie - lubię to! Jedne były o animacji, jak powstają filmy itp., drugiego dnia mieliśmy zajęcia w stylu "trzeba wierzyć w swoje marzenia i je spełniać". 
Oraz jednego dnia mieliśmy "Wyścig". Zostaliśmy podzieleni (jeszcze przed wyjazdem) na cztery grupy. Zieloni, żółci, fioletowi i niebiescy(ja!). Wyścig polegał na tym, że dostaliśmy zadania do wykonania. Za każde dobrze wykonane zadanie dostawało się punkty. Celem było  mieć jak najwiecej gdy czas się skończy (2,5h). Zadania były typu: znajdź coś i zrób temu zdjęcie z obcą osobą, policz ile jest tego, co to oznacza i gdzie można to znaleźć itp. Genialna zabawa! 

Cały ten czas w Disneylandzie był przecudowny. To naprawdę magiczne miejsce, gdzie nie możesz się nie uśmiechać. Szczególnie że w całym parku gra disneyowska muzyka :). 

Ja jestem też z siebie dumna, ponieważ spróbowałam największych kolejek (np. rolercoaster z momentem gdzie jestes do góry nogami ) i było niesamowicie! 




pierwszy dzień, brak słońca, godzina 10 rano


jeden z autobusów disneyowskich :)




kasy, zawsze sprawdzali ci bilet, a nawet robili ci zdjęcia
jeśli miałeś bilet "długo terminowy" i jak zmieniałeś
park to dostawałeś pieczątkę na rękę, ale taką, która była widoczna
tylko pod UV :>










poznajecie? :D

jedna z części DP



każdy pracownik miał odpowiednie do "regionu" ubranie 















przyjrzyj się, tylko pierwsze budynki są prawdziwe, reszta
to płaski "plakat" ^^






ahh.. Kalifornijska zima