piątek, 16 sierpnia 2013

Co i jak.

Na początku, w listopadzie, pojechałam do Warszawy, na test SLEP (Secondary Level English Proficiency). Składał się on z dwóch części: słuchanie i pisanie. Każda z nich trwała 45 minut. Maksymalnie można było uzyskać 67 punktów <jak dobrze pamiętam>. Potrzebowałam min. 45-50 żeby się zakwalifikować na wymianę. Mając szczęście uzyskałam 51. :)

Następnie wybrałam fundację, z którą miałam lecieć do USA. Ja wybrałam NWSE ( NortWest Student Exchange). I wtedy otrzymałam aplikację, którą musiałam wypełnić i odesłać. Jedna była w formie internetowej, a druga papierowej.

zobacz jak wygląda aplikacja "papierowa"  :D

Po jakimś czasie otrzymałam informacje, że dostałam się do programu. Następnie trzeba było uregulować wszystkie płatności i czekać na rodzinę.

W między czasie załatwiałam wizę. Co musiałam zrobić? Na początku trzeba dokonać opłaty wizowej (160$), po dokonaniu przelewu dostaje się numer opłaty, który jest później potrzebny. Kolejnym krokiem było wypełnienie wniosku DS-160. Swoją drogą najbardziej podobały mi się pytania czy zdarzało mi się handlować ludźmi albo bronią w przeszłości, bądź czy należę do jakiejś organizacji terrorystycznej itp. :D Następnie umówiłam się na spotkanie w ambasadzie, w Warszawie. Na spotkanie musiałam zabrać wszystkie potrzebne dokumenty moje, jak i te od fundacji.
Na spotkanie byłam umówiona na 9.30. Oczywiście się spóźniłam, ale to nie był zbytnio problem <na szczęście !>. Ogólnie jest tak cały czas sporo ludzi. Tuż po wejściu do budynku musisz przejść przez bramkę -jak na lotnisku- i oddać telefon. Ponad to nie można mieć przy sobie żadnej większej torby, tylko potrzebne dokumenty. Dalej idzie się do pewnej pani i pokazuje dokumenty, następnie schodzi do piwnic i podchodzi do okienka. Tam ponownie przekazałam dokumenty i chwile musiałam czekać, aż dostanę swój numerek. Trafił mi się 101. Następnie przechodzi się obok, siada i czeka, aż wyświetli się twój. Ogólnie wygląda to trochę jak na poczcie lub w jakimś banku. Są okienka, troche zasłonięte parawanami i nad nimi wyświetlają się numerki. Gdy ja otrzymałam swój działały 3 okienka i najwyższy wyświetlony numer to był 68. Więc musiałam trochę poczekać. Rozmowa z konsulem zależy od tego co on będzie chciał i o co będzie chciał zapytać. Czy rozmawiać z tobą po polsku, czy po angielsku, jak długo będzie rozmawiał. Po rozmowie zabrał mi paszport i powiedział, że za 3-4 dni robocze go odeślą z wizą. 

wiza :) zdjęcie zamazałam sama, bo to nie jest najlepsze jakie miałam ;D

mój numerek ;>


I pozostało oczekiwanie na rodzinę. Ach..





2 komentarze:

  1. Mam pytanie - jak rozumiem, wyrobiłaś wizę, jeszcze nie mając placementu, czyli rodziny i miejsca zamieszkania? Nie jest to czasem tak, że do wizy potrzebne jest dokładne miejsce zamieszkania (w USA) i data przylotu/wylotu do/z USA?
    Kiedy w takim razie rezerwowałaś bilety lotnicze? Przed dostaniem placementu czy po? Czy nie ma to związku z wizą?
    Jestem na etapie składania aplikacji, chciałabym wiedzieć, jak to się odbywa. Jadę też z FOSTERem, ale z fundacją ISE.
    Z góry dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry, głupio zapytałam. Nie mogłaś kupić biletu lotniczego przed placementem :P Niemniej wciąż intryguje mnie kwestia wizy

    OdpowiedzUsuń